Badania nad wzmacniaczami smaku starają się udowodnić ich nieszkodliwość, lub przeciwnie wykazać że substancja jest bezpieczna. Nie wyczerpuje to jednak tematu - poniżej trzy mało naukowe argumenty, dlaczego moim zdanie wzmacniacze mogą być szkodliwe.
Argument pierwszy - zjesz co innego niż ci smakuje
Jednym z kluczowych zmysłów człowieka jest smak. Organizm zwykle szuka substancji które z jakiś powodów są mu potrzebne. Mając zwykle wysokie ciśnienie, zawsze smakował mi grapefruit, czarna porzeczka i czerwona herbata. Jak zacząłem brać leki i moje ciśnienie się unormowało, przestałem pić czerwoną herbatę a coraz częściej sięgam po kawę. Podobnych przykładów można by mnożyć. Dzięki wzmacniaczom smaku organizm da się przekonać, że zamiast kawałka mięsa tak na prawdę ma ochotę na chipsy o smaku bekonu, gdyż zawarty w nich glutaminian sodu podrażni te same kubki smakowe.
Argument drugi - to jedzenie jest świeże, nieprawdaż
Smak również pozwala na sprawdzenie, czy jedzenie jest świeże. W tym nawet niegroźne substancje mogą spowodować, że zjemy nieświeże i zatrute jedzenie, gdyż dosypane wzmacniacze nas przekonają że jest to zdrowe i świeże jedzenie. Dlaczego "pobożni" królowie w średniowieczu nie pili wina tylko wodę? Właśnie dlatego, że smak i kolor wina nie pozwalał na wykrycie trucizn, którym mogli się posłużyć przeciwnicy władcy.
Argument trzeci - mam apetyt więc jestem głodny.
Wszyscy znamy popularny dowcip o żonie, która narzeka, że mężowi w poniedziałek, wtorek i środę smakował schabowy, a nagle w niedzielę go nie lubi. W tym przypadku smak również pełni funkcję informacyjną, że zjedliśmy jakiejś substancji wystarczająco. Wzmacniacze smaku przesuwają tą równowagę, powodując, że potencjalnie zjemy więcej niż nam potrzeba.
Podsumowując - niegroźne chemicznie substancje też mogą szkodzić. Wprowadzają nasz organizm w błąd powodując, że w procesie żywienia podejmie nieracjonalne decyzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz